Witamina P

A oto jest jeszcze ważny „sekret”, dla którego należy propagować łatwo dostępne potrawy z tej smacznej kaszy. Gryka należy do najbogat­szych źródeł rutyny, czyli jednego z grupy różnorodnych związków che­micznych, do której zalicza się przede wszystkim flawonoidy. Liczebność t,ej grupy w miarę postępu badań systematycznie wzrasta. W 1966 r. zaliczono do niej ponad 400 związków). Są one głównie witaminopodobne. Noszą wspólną nazwę witamina P. Na przykład, odmiana witaminy P, która jest w soku cytryny, nazywa się cytryn, a zawarła w albedo owoców cytru­sowych (białej skórce między miąższem, a ‘skórką zewnętrzną) oraz w gry­ce — rutyna. Zażywamy nieraz lek o nazwie „Rutinoscorbin”: jest to rutyna w połączeniu z kwasem askorbinowym, czyli witaminą C, której przyswa­janie przez organizm ogromnie ułatwia. Przeciętnie oblicza się, że o 50%.
A rutyna ponadto jest wielu osobom ogromnie potrzebna, bo zapobiega lub leczy żylaki (także hemoroidy) i niełatwo dopuszcza do sińców (sinia­ków). Flawonoidy wzmacniają ścianki najdrobniejszych nawet naczyń krwionośnych, włosowatych (krwinki muszą przez nie przechodzić „gęsie­go”). Osoby, które po lekkim naciśnięciu skóry mają w tym miejscu sińce — na pewno potrzebują flawonoidów, bo ich naczyńka krwionośne są bardzo kruche.
Nazwa witaminy P pochodzi od angielskiego słowa „permeability”, co oznacza przepuszczalność, bo dzięki niej wzmaga się krążenie krwi oraz przepuszczalność krwinek przez naczyńka krwionośne.
Witaminy P jest również dużo we wszelkich zieleninach, np. w natce pietruszki, szczypiorku, koperku, selerze, szczególnie łodygowym, sałacie, wszystkich kapustnych, szpinaku, szczawiu itd. Warzywa korzeniowe tej witaminy mają niewiele. Z owoców zasobne są łochynie (będzie o tym mowa dalej) — rośliny zaliczane do tej samej rodziny, co czarne jagody, ale mające krzaki dorastające do 1 m. Niestety w Polsce mamy coraz mniej łochyń, bo lubią one środowisko wilgotne, a u nas wszelkie większe obszary błotne zostały zmeliorowane. W medycynie ludowej od niepamiętnych lat te jagody uchodziły za jedyny lek przeciw hemoroidom. Podawano je też profilaktycznie kobietom w ciąży, by przy takim wysiłku, jakim jest poród, nie dostawały żylaków, a także po urodzeniu, żeby u młodej matki wzmocnić wszystkie naczynia krwionośne. Działają leczniczo w każdej postaci, nie tylko jako świeże jagody, ale i jako soki, galaretki czy dżemy.

Author: 2cm.pl