Pomidory

Nie trzeba być bardzo starym, aby pamiętać czasy, gdy wieś — nawet podwarszawska — nie znała w ogóle pomidorów. Dopiero w kilka lat po wojnie stały się u nas powszechne, nieomal jak ziemniaki. I choć początkowo sporo osób nie mogło się przemóc, by jeść ten warzywny owoc, o bardzo charakterystycznym smaku i zapachu, dziś trudno znaleźć człowieka nie przepadającego za sałatką z pomidorów. Pomidor przybył do Europy w XVI w. Nasiona jego dotarły do Hiszpanii ok. 1525 r. lub nieco później, po podbiciu Meksyku przez Corteza. Wiadomo też, że pierwsze badania nad tymi warzywami przeprowadzał włoski botanik Matłhiolus w dopiero co założonym przez siebie ogrodzie botanicznym w Padwie.
A w XIX w. Aleksander von Humboldt, obserwując pomidory w miejscu ich pochodzenia, czyli w Meksyku, doszedł do wniosku, że uprawiano je tam od zamierzchłych czasów. Przy czym — były smaczniejsze i równie duże, jak nasze dziś. Forma dzika pomidora tak bardzo różni się od hodowlanej, że… należy przypuszczać, iż „udomowienie” musiało nastąpić przynajmniej na 1 tys. lat p.n.e. W Meksyku lub w Ekwadorze — do dziś są o to spory — wyprowadzono pomidor ze stanu dzikiego, a potem rozmnożono na mnóstwo odmian.
W języku azteckim pomidor zwał się tumatl lub zitotomata. Anglicy zrobili z tego „tomato”, ale Francuzi, dla których — każdy niemal owoc zwie się „pomme” (także jabłko to pomme, a ziemniak — pomme de terre, czyli z ziemi), nazwali pomidory złotym jabłkiem lub owocem ze złota, czyli „pomme d’or”. Co prawda używali też określenia „owoc miłości” (pomme d’amour) lub „tomate”. Włosi nazywali pomidory „po- modori”, choć także „poma d’oro”. Hiszpanie przywieźli je jako „pomi del Peru”, a myśmy zostali przy „pomidorach”.
Podobnie jak ziemniaki, pomidory nie spotkały się początkowo z dobrym przyjęciem. Wspomniany już Matłhiolus nazwał je „mała insana”, czyli owoc niezdrowy. Jeszcze w XVII w. pisano o nich, że są zdradliwe i niebezpieczne, a w katalogach francuskich z XVIII w. były wymienione wyłącznie jako roślina ozdobna. Łacińską nazwę Lycopersicum nadał im botanik francuski Tournefort z Królewskiego Ogrodu, też źle usposobiony do tego „owocu ze złota”, bo słowo Lycopersicum pochodzi od starożytnej greckiej nazwy pewnej trującej rośliny. Dopiero później angielski botanik dodał drugie określenie „escufenfum”, czyli jadalny.
Wreszcie w XIX w. Stany Zjednoczone, z ich przemysłowym przerabianiem pomidorów na sok w puszkach, rozpoczęły wprost nieprawdopodobną karierę tego warzywa. Dziś rośnie niemal wszędzie, gdzie to możliwe i omal niemożliwe. W dobrych warunkach jest lianą, wciąż rosnącą w górę, w złych — karłowatym krzaczkiem. A ponadto mamy dziś tysiące odmian, dostosowanych do najrozmaitszych warunków, i najrozmaitszych wymagań. Pomidory są bardzo żywotne. Nasiona ich, przechodząc przez system trawienny tak zwierząt, jak i ludzi, nie tracą nic na sile kiełkowania.
Są pomidory sałatkowe i takie, które mają dużo soku, a mało miąższu, albo odwrotnie: dużo miąższu i mało soku. Są żółte i czerwone w różnych odcieniach, a także kształtach. Ostatnio wyhodowano odmiany ‘sześcienne, aby je łatwiej było pakować i przesyłać. Jeśli zielony pomidor ma choćby najmniejszą plamkę jaśniejszą, to można go zerwać, bo dojrzeje na czerwono.

Author: 2cm.pl