Witamina A retinol i inne witaminy w marchwi
O tym, że marchew należy do warzyw najbogatszych w prowitaminę A, wie każde dziecko. „Pij sok z marchwi, to urośniesz” — tłumaczą mamy. Witamina A jest bowiem czynnikiem wzrostowym. Kiedy dzieci dorośleją, znów słyszą, że powinny pić sok z marchwi, bo „witamina A świetnie działa na cerę i w ogóle na urodę”. Gdy młodzież studiuje, zaleca się jej picie soku lub jadanie surówek z marchwi, bo witamina A leczy przemęczony wzrok. To samo powtarza się panom, którzy prowadzą w ciemnościach swoje pojazdy, gdyż witamina A, czyli akseroftol, jest najlepszym i jedynym lekarstwem na tzw. kurzą ślepotę (złe widzenie o zmierzchu). Jeśli wzrok przyzwyczaja się do ciemności dłużej, niż przez kilka sekund, np. po wejściu z jasno oświetlonego pokoju do ciemnego, to znaczy, że mamy niedobory witaminy A, na które to najpierw reaguje właśnie wzrok.
Zresztą o samej witaminie A można by napisać niejeden tom i są takie dzieła. Działanie jej jest niemal uniwersalne. Ogólnie można powiedzieć, że podtrzymuje w zdrowiu wszystkie błony śluzowe. Jest koniecznie potrzebna gruczołom wydzielania wewnętrznego, począwszy od nadnerczy, a skończywszy na grasicy. Pewne badania wskazują, że jest też niezbędna komórkom w ich walce z nowotworami, o czym później. Wszelkie stresy znosi się lżej, jeśli mamy jej dość w organizmie. Substancja ta to jeden z czynników ratujących przed skutkami skażeń powietrza i w ogóle środowiska. Słowem — bez witaminy A nie potrafimy żyć. Ale czy bez marchewki — również?
To już byłaby przesada. Witamina A znajduje się w wielu produktach. Tak zwierzęcego pochodzenia (gdzie występuje jako witamina), jak i roślinnego (gdzie występuje jako prowitamina). Jest w wątrobach, żółtkach jaj, maśle… A z produktów roślinnych nie tylko w marchewce, ale — mówiąc ogólnie — we wszystkich surowcach koloru pomarańczowego, żółtego, czerwonego oraz ciemnozielonego. Na przykład, szklanka ugotowanego szpinaku zawiera ok. 14 500 j.m. prowitaminy A. Ta sama ilość puree z marchewki zawiera ponad 16 000 j.m. tej prowitaminy. Dużo jej też mają brokuły. Jedna „różyczka” z łodyżką dostarcza 4.500 j.m., ale połówka melona aż 9 280 j.m. 10 dag usmażonej wątróbki cielęcej dostarczy 27 800 j.m. witaminy A. Kapsułki, które nam przepisuje lekarz, zawierają tę witaminę otrzymywaną z wątroby ryb, np. dorszy, gdyż głównie rybne wątroby są najbogatszym jej źródłem.
Na szczęście witamina A nie ulega zniszczeniu w czasie gotowania. Nie znosi tylko słońca. Jest przecież rozpuszczalna w tłuszczach i razem z nimi — podczas jełczenia — rozkłada się. Ale potrafimy ją magazynować w organizmie, czyli nie musimy — jak witaminy C — otrzymywać ją codziennie. A czy można ją przedawkować? Teoretycznie tak, ale badania wykazały, że trzeba by codziennie przez wiele miesięcy „zjadać” od 50 000 do 500 000 j.m., co się prawie nie zdarza.
W 100 g marchewki jest ok. 12 200 j.m. witaminy A. Powtórzmy, że w marchwi, jak i w innych produktach pochodzenia roślinnego, występuje nie Witamina, a prowitamina A (której jest zawsze 2—3 razy więcej), ale podane tu cyfry są przeliczone na witaminę A. Przypomnijmy, że dorosły, przeciętnie zdrowy człowiek potrzebuje dziennie tej witaminy ok. 5 000 j.m.; dzieci od 1 roku do 12 lat — 2000—4500 j.m.; młodzi chłopcy i dziewczęta, a także kobiety w ciąży i karmiące — do 6000 j.m.
Słynna amerykańska dietetyczka Alina Patte stawia marchewkę na 11 miejscu w tabeli produktów bogatych w tę witaminę. Przed nią są m. in.: nałka pietruszki, szpinak (2 i 3 miejsce), brokuły, papryka, morele, sałata, rzeżucha, żółtko jaj, suszone śliwki, świeże pestki dyni. Więc dlaczego tak bardzo poleca się to warzywo? Prawdopodobnie dlatego, że marchewka ma jeszcze wiele innych witamin, ale chyba ważne jest i to, że jest dostępna niemal przez cały rok, wyjątkowo tania (wszędzie na świecie) i ma sporo jeszcze innych wartościowych składników odżywczych. Ale zacznijmy od witamin. Są w niej niektóre witaminy grupy B, szczególnie Bi (nie za dużo, bo 80 mcg%), B2 (65 mcg%) i kwas pantotenowy. Jest także trochę witaminy C (ok. 4 mg%).
Ważne jest i to, że marchewka ma odczyn wyraźnie zasadotwórczy ( + 9). Czyli dla tych, którzy lubią dużo mięsa lub potraw mącznych, a więc zakwaszających organizm, będzie wprost zbawieniem. Wyrównuje równowagę kwasowo-zasadową, nie dopuszcza do nadkwasoty i dalszych jej konsekwencji (wrzodów żołądka itd.). Jedząc np. pieczeń wołową czy gulasz, podawajmy ją równocześnie z surówką z marchwi albo marchwią duszoną, albo… popijajmy sokiem wyciśniętym z tego warzywa. Podobnie np. pyzy nadziewane mięsem dobrze jest uzupełnić surówką marchwianą.
Najnowsze komentarze